zabawkowa łódka

Najpiękniejsza zabawka dzieciństwa – co mówią o nas nasze wspomnienia

Każdy z nas nosi w sobie jakiś obraz. Może to kolorowa ciężarówka, która przetrwała wszystkie wojny podwórkowe. Może szmaciana lalka z krzywo przyszytym okiem, ale najwierniejsza towarzyszka dziecięcych smutków. A może pudełko klocków, z których dało się zbudować wszystko – od zamku po stację kosmiczną. Kiedy wracamy pamięcią do tych przedmiotów, coś w nas mięknie. Czujemy ciepło, sentyment, a czasem nawet wzruszenie. Bo ta jedna, najpiękniejsza zabawka dzieciństwa to nie tylko rzecz – to kawałek nas samych, naszych emocji, naszego sposobu patrzenia na świat.

Zabawka jako lustro dziecięcej duszy

Wspomnienia o ulubionej zabawce to nie są zwykłe anegdoty. To swoiste okna do tego, kim byliśmy i czego wtedy potrzebowaliśmy. Dla jednych najważniejsza była bliskość – przytulanka, która pachniała domem i koiła lęki. Dla innych – przygoda, realizowana za pomocą plastikowego żołnierzyka czy łódeczki puszczanej w rynsztoku po deszczu. Zabawka, którą wspominamy, mówi więcej niż tysiąc zdjęć z dzieciństwa. Pokazuje naszą osobowość, potrzeby, sposób przeżywania rzeczywistości. I nawet jeśli dziś wydaje się niepozorna, kiedyś była całym światem.

Dlaczego właśnie ta zabawka?

Czasami próbujemy logicznie zrozumieć, dlaczego właśnie ten przedmiot zapisał się tak mocno w naszej pamięci. Przecież mieliśmy ich wiele – różne, kolorowe, nowe i używane. A jednak tylko niektóre z nich zostały w nas na zawsze. Odpowiedź często tkwi nie w samej zabawce, ale w tym, co się z nią wiązało. Może dostaliśmy ją w wyjątkowym momencie – po chorobie, na urodziny, od ukochanej babci. Może towarzyszyła nam w trudnych chwilach, była ucieczką, azylem. Albo była świadkiem dziecięcych triumfów – kiedy po raz pierwszy zbudowaliśmy coś „sami” albo wymyśliliśmy własną grę. Zabawka staje się symbolem, a nie tylko przedmiotem.

Zabawka jako nośnik emocji i wspólnoty

Co ciekawe, kiedy rozmawiamy o naszych dziecięcych zabawkach, pojawia się w nas potrzeba dzielenia się – nie tylko wspomnieniem, ale i emocjami, które wtedy czuliśmy. Czasem odkrywamy, że ktoś miał bardzo podobną zabawkę i przeżywał z nią coś zbliżonego. Innym razem – że zupełnie różne przedmioty budziły podobne potrzeby: bezpieczeństwa, sprawczości, kontaktu. Te historie z dzieciństwa łączą nas bardziej niż moglibyśmy przypuszczać. Bo pokazują, że w gruncie rzeczy wszyscy kiedyś byliśmy dziećmi, które potrzebowały przestrzeni do bycia sobą.

Czy warto wracać do tamtych zabawek?

Nie chodzi o to, by odszukiwać stare pudła na strychu – choć bywa, że warto. Raczej o to, by dać sobie przestrzeń na refleksję. Co mówi o mnie ta najpiękniejsza zabawka z dzieciństwa? Czy nadal mam w sobie tę wyobraźnię, to ciepło, tę potrzebę tworzenia? A może to dobra chwila, by przekazać coś z tamtej wrażliwości dalej – własnym dzieciom, wnukom, albo po prostu światu? Bo przecież to, co najcenniejsze w dzieciństwie, nie musi kończyć się wraz z wiekiem.